TROLEJBUS DALEJ NIE JEDZIE
Stary trolejbus nie spieszył się nigdzie. Gorące słońce ogrzewało jego łuszczące się boki. A on powoli, ze znużeniem przetaczał się ulicami miasta. Pasażerowie, wyczerpani upałem, również się nie spieszyli.
Zofia zostawiła samochód na parkingu pod hotelem i wyruszyła w podróż po mieście. Robiła to zawsze w wolnym czasie. Wysiadła z samochodu, wsiadła do trolejbusu lub tramwaju i objechała miasto, dokąd przyjechała w podróży służbowej.
Niedaleko jednego z przystanków trolejbus westchnął ciężko i zatrzymał się. Kierowca oznajmił do piszczącego mikrofonu: „Dalej nie jedzie trolejbus. Rozpieszczony."
Pasażerowie się rozweselili. Zaczęli obwiniać urzędników, upał, świeże i chroniczne owrzodzenia. A Zofia poszła do kierowcy zapytać, jak wydostać się z nieznanej ulicy.
– Jestem tu po raz pierwszy. Powiedz mi proszę…
– Sofio?!
– Dmitrij?!
Z niegdyś przystojnego, dostojnego faceta Dmitry zmienił się w gęstego mężczyznę. Włosy są trochę siwe. Oczy zrobiły się zimne.
Oboje czuli się nieswojo.
– Czy dalej jesteś na mnie zły? Dmitrij przerwał ciszę.
– Nie odmówiłam ślubu przez kilka dni. Chociaż… dobrze, że tak się stało.
— ???
— Nic dziwnego, że mówią: wszystko, co się robi, jest na lepsze. Ale potem to bolało. Chciałem zatopić się w ziemi od wstydu i ludzkich plotek.
„Życie nie głaszcze mnie po głowie. Może dla Ciebie. Jedna córka – i ta osoba niepełnosprawna. Żona pracuje w domu. Szyje, kiedy to możliwe. I cierpię. Po pracy w garażu przekręcam nakrętki na cudzych samochodach. Wyglądasz dobrze. Prawdopodobnie masz dobre życie.
– Wszystko jest dla szczęścia: wspaniała rodzina, dobra praca…
Sofia chciała zdenerwować Dmitrija. Jak jej kiedyś powiedział…
… Dmitrija i Zofię ze wsi oddzielał staw. Ludzie często zamiast nazwy wsi mówili: „Musimy iść na drugą stronę stawu" lub „Zabrałem żonę z drugiej strony stawu”.
„Piękna para”, mówili po obu stronach stawu.
– Dmitry wejdzie do instytutu. Podąża za Sofią.
– Sięganie… po cudze spódniczki. Mówią, że chodzi po centrum dzielnicy. Widziane z niektórych…
– Na pewno! Widziany! Nie możesz już z nikim wymieniać słów. Jak długo pracuje w centrum dzielnicy? Myślę, że trzeci rok. Ma znajomych…
… Do ślubu niewiele zostało. Gospodynie celowały nad wędzonym, pieczonym, gotowanym… Gospodarze zrobili szałasy. Pewnego dnia w pobliżu wiejskiego sklepu zatrzymał się samochód. Z samochodu wysiadła nieznana kobieta. Na ławce siedziało kilka lokalnych plotkarzy i zapytałem ich o to samo:
Czy mieszka tu Dmitrij Iwaniszin?
„Tutaj”, kobiety skinęły zgodnie głową. – A kim będziesz dla niego?
– Przyszła teściowa.
Oczy plotkarzy rozszerzyły się jak spodki.
– Może mylisz się, szukasz niewłaściwego Dmitrija. Nasza wkrótce będzie miała kolejną teściową. Ślub na nosie.
„Lida, wysiadaj z samochodu” – krzyknął nieznajomy.
Ciężarna dziewczyna ledwo wydostała się z Zhiguli.
– Tutaj! Jest ósmy miesiąc dziecka Dimy. I odwrócił głowę.
– Nie, Dmitry spotyka się z Sofią od liceum.
„Czy ta Sophia też jest w ciąży?”
– Nie! kobiety odpowiedziały chórem.
„Cóż, to dobrze” – westchnął z ulgą nieznajomy. – Dziewczyna znajdzie innego faceta. Wsiadaj do samochodu, Linda. Chodźmy spotkać się z parą. Gdzie jest ich dom?
Wieść szybko rozeszła się po obu wsiach. Sophia i jej rodzina nie uwierzyli.
„Roman, weź motocykl i jedź do Iwaniszinów” – namawiała męża matka Sofyi. „Może ktoś coś schrzanił. Albo zaczął plotkę.
Czyjś samochód stał zaparkowany na podwórku Iwaniszinów. A zza płotów sąsiadów wyjrzały ciekawskie oczy.
Roman wszedł do domu. Widziałem nieznanego mężczyznę, kobietę i dziewczynę w ciąży. Zrozumiano: nikt nie zawiódł. Zapytał jednak:
Dymitrze, czy to prawda?
– Wujku Roman, ślubu nie będzie. Powiedz Sofii…
Roman odwrócił się i odszedł.
„Twoja córka nadal znajdzie…” krzyknęła za nią nieznana kobieta.
… Właściciele rozbierali niedokończone chaty. Kochanki liczyły straty innych ludzi. W wiosce na Sophię spoglądano z litością i szeptano za jej plecami. Dmitrij z ciężarną Lidą i jej rodzicami pojechali do miasta.
Niebo potrząsnęło dojrzałymi gwiazdami w gorące letnie palmy. Wieczór pachniał skoszoną trawą. Zofia siedziała nad brzegiem stawu – dziś powinien być jej ślub. Dziś musi być najszczęśliwszą osobą na ziemi. Dziś cierpi na nieznośny ból…
Jakby jakaś niewidzialna siła wzięła dziewczynkę za rękę i poprowadziła ją do wody. Zimno dotknęło moich stóp i duszy.
– Córka! – krzyk ojca Zofii obudził spokojny wieczór i cały świat.
Roman w kapciach wskoczył do wody.
– Co miałeś na myśli? Co?..
– Tata!
– Poczuło się serce. Prowadził dla ciebie. Nie waż się brać grzechu na swoją duszę. Dymitr na to nie zasługuje. Poszedł w inne ręce – Pan jest z nim.
Nie mów nic mamie…
Dziecko Dmitrija urodziło się chore. Lida i jej córka często trafiały do szpitala. W końcu obie rodziny wrzuciły się i kupiły Dimie i Lidzie mieszkanie w jednym z regionalnych ośrodków, gdzie znajduje się niezbędna przychodnia. Bali się urodzić drugie dziecko…
…Sofia po studiach poszła do pracy w biurze podróży. Tam spotkała swój los – Olega. Teraz mają własną firmę turystyczną. Dwóch synów. Szczęście i dobrobyt w rodzinie …
Sophia, czy przyjechałaś tu od dawna?
– Na dwa dni.
„Więc może… później gdzieś się spotkaliśmy. Wspominając stare…
– Po co? Stare to przeszłość.
„W pobliżu jest karczma. Możemy już jechać… A trolejbus…
– … nie idzie dalej. Wymuszone zatrzymanie. Jak w życiu. Chodź, Dmitrij.
– Skręć w lewo. Są autobusy i trolejbusy numer…
– Dzięki. Obyś miał szczęście!
Sophia uśmiechnęła się, machnęła ręką jak dziewczyna, zeskoczyła z progu trolejbusu i… skręciła w prawo.
Dymitr z irytacją patrzył po swojej stracie.