...
Все для WEB и WordPress
WEB и WordPress новости, темы, плагины

TROLEJBUS DALEJ NIE JEDZIE

3

Stary trolejbus nie spieszył się nigdzie. Gorące słońce ogrzewało jego łuszczące się boki. A on powoli, ze znużeniem przetaczał się ulicami miasta. Pasażerowie, wyczerpani upałem, również się nie spieszyli.

Zofia zostawiła samochód na parkingu pod hotelem i wyruszyła w podróż po mieście. Robiła to zawsze w wolnym czasie. Wysiadła z samochodu, wsiadła do trolejbusu lub tramwaju i objechała miasto, dokąd przyjechała w podróży służbowej.

Niedaleko jednego z przystanków trolejbus westchnął ciężko i zatrzymał się. Kierowca oznajmił do piszczącego mikrofonu: „Dalej nie jedzie trolejbus. Rozpieszczony."

Pasażerowie się rozweselili. Zaczęli obwiniać urzędników, upał, świeże i chroniczne owrzodzenia. A Zofia poszła do kierowcy zapytać, jak wydostać się z nieznanej ulicy.

– Jestem tu po raz pierwszy. Powiedz mi proszę…

– Sofio?!

– Dmitrij?!

Z niegdyś przystojnego, dostojnego faceta Dmitry zmienił się w gęstego mężczyznę. Włosy są trochę siwe. Oczy zrobiły się zimne.

Oboje czuli się nieswojo.

– Czy dalej jesteś na mnie zły? Dmitrij przerwał ciszę.

– Nie odmówiłam ślubu przez kilka dni. Chociaż… dobrze, że tak się stało.

— ???

— Nic dziwnego, że mówią: wszystko, co się robi, jest na lepsze. Ale potem to bolało. Chciałem zatopić się w ziemi od wstydu i ludzkich plotek.

„Życie nie głaszcze mnie po głowie. Może dla Ciebie. Jedna córka – i ta osoba niepełnosprawna. Żona pracuje w domu. Szyje, kiedy to możliwe. I cierpię. Po pracy w garażu przekręcam nakrętki na cudzych samochodach. Wyglądasz dobrze. Prawdopodobnie masz dobre życie.

– Wszystko jest dla szczęścia: wspaniała rodzina, dobra praca…

Sofia chciała zdenerwować Dmitrija. Jak jej kiedyś powiedział…

… Dmitrija i Zofię ze wsi oddzielał staw. Ludzie często zamiast nazwy wsi mówili: „Musimy iść na drugą stronę stawu" lub „Zabrałem żonę z drugiej strony stawu”.

„Piękna para”, mówili po obu stronach stawu.

– Dmitry wejdzie do instytutu. Podąża za Sofią.

– Sięganie… po cudze spódniczki. Mówią, że chodzi po centrum dzielnicy. Widziane z niektórych…

– Na pewno! Widziany! Nie możesz już z nikim wymieniać słów. Jak długo pracuje w centrum dzielnicy? Myślę, że trzeci rok. Ma znajomych…

… Do ślubu niewiele zostało. Gospodynie celowały nad wędzonym, pieczonym, gotowanym… Gospodarze zrobili szałasy. Pewnego dnia w pobliżu wiejskiego sklepu zatrzymał się samochód. Z samochodu wysiadła nieznana kobieta. Na ławce siedziało kilka lokalnych plotkarzy i zapytałem ich o to samo:

Czy mieszka tu Dmitrij Iwaniszin?

„Tutaj”, kobiety skinęły zgodnie głową. – A kim będziesz dla niego?

– Przyszła teściowa.

Oczy plotkarzy rozszerzyły się jak spodki.

– Może mylisz się, szukasz niewłaściwego Dmitrija. Nasza wkrótce będzie miała kolejną teściową. Ślub na nosie.

„Lida, wysiadaj z samochodu” – krzyknął nieznajomy.

Ciężarna dziewczyna ledwo wydostała się z Zhiguli.

– Tutaj! Jest ósmy miesiąc dziecka Dimy. I odwrócił głowę.

– Nie, Dmitry spotyka się z Sofią od liceum.

„Czy ta Sophia też jest w ciąży?”

– Nie! kobiety odpowiedziały chórem.

„Cóż, to dobrze” – westchnął z ulgą nieznajomy. – Dziewczyna znajdzie innego faceta. Wsiadaj do samochodu, Linda. Chodźmy spotkać się z parą. Gdzie jest ich dom?

Wieść szybko rozeszła się po obu wsiach. Sophia i jej rodzina nie uwierzyli.

„Roman, weź motocykl i jedź do Iwaniszinów” – namawiała męża matka Sofyi. „Może ktoś coś schrzanił. Albo zaczął plotkę.

Czyjś samochód stał zaparkowany na podwórku Iwaniszinów. A zza płotów sąsiadów wyjrzały ciekawskie oczy.

Roman wszedł do domu. Widziałem nieznanego mężczyznę, kobietę i dziewczynę w ciąży. Zrozumiano: nikt nie zawiódł. Zapytał jednak:

Dymitrze, czy to prawda?

– Wujku Roman, ślubu nie będzie. Powiedz Sofii…

Roman odwrócił się i odszedł.

„Twoja córka nadal znajdzie…” krzyknęła za nią nieznana kobieta.

… Właściciele rozbierali niedokończone chaty. Kochanki liczyły straty innych ludzi. W wiosce na Sophię spoglądano z litością i szeptano za jej plecami. Dmitrij z ciężarną Lidą i jej rodzicami pojechali do miasta.

Niebo potrząsnęło dojrzałymi gwiazdami w gorące letnie palmy. Wieczór pachniał skoszoną trawą. Zofia siedziała nad brzegiem stawu – dziś powinien być jej ślub. Dziś musi być najszczęśliwszą osobą na ziemi. Dziś cierpi na nieznośny ból…

Jakby jakaś niewidzialna siła wzięła dziewczynkę za rękę i poprowadziła ją do wody. Zimno dotknęło moich stóp i duszy.

– Córka! – krzyk ojca Zofii obudził spokojny wieczór i cały świat.

Roman w kapciach wskoczył do wody.

– Co miałeś na myśli? Co?..

– Tata!

– Poczuło się serce. Prowadził dla ciebie. Nie waż się brać grzechu na swoją duszę. Dymitr na to nie zasługuje. Poszedł w inne ręce – Pan jest z nim.

Nie mów nic mamie…

Dziecko Dmitrija urodziło się chore. Lida i jej córka często trafiały do ​​szpitala. W końcu obie rodziny wrzuciły się i kupiły Dimie i Lidzie mieszkanie w jednym z regionalnych ośrodków, gdzie znajduje się niezbędna przychodnia. Bali się urodzić drugie dziecko…

…Sofia po studiach poszła do pracy w biurze podróży. Tam spotkała swój los – Olega. Teraz mają własną firmę turystyczną. Dwóch synów. Szczęście i dobrobyt w rodzinie …

Sophia, czy przyjechałaś tu od dawna?

– Na dwa dni.

„Więc może… później gdzieś się spotkaliśmy. Wspominając stare…

– Po co? Stare to przeszłość.

„W pobliżu jest karczma. Możemy już jechać… A trolejbus…

– … nie idzie dalej. Wymuszone zatrzymanie. Jak w życiu. Chodź, Dmitrij.

– Skręć w lewo. Są autobusy i trolejbusy numer…

– Dzięki. Obyś miał szczęście!

Sophia uśmiechnęła się, machnęła ręką jak dziewczyna, zeskoczyła z progu trolejbusu i… skręciła w prawo.

Dymitr z irytacją patrzył po swojej stracie.

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Więcej szczegółów